Otworzyliśmy też sezon grillowy. I wcale nie było tak zimno. Na koniec dnia dzieci wymyślały wierszyki o zwierzętach, które zobaczyły. Mój faworyt to utwór Agaty i Karoliny, o niewinnym tytule "Konik":
Galopuje przez pola,
tak jak przez układ pokarmowy dopiero co połknięta cola.
Zje sobie trochę siana,
moja piękna klacz Lilliana.
Ogon ma czarny i grzywę też czarną,
to jej umaszczenie nie jest sprawą marną.
Już za chwilę, już niedługo,
podaruje mi źrebię o imieniu Hugo.
Dzisiaj był najtłustszy czwartek w moim niezbyt tłustym życiu. Zjadłem 5 pączków (a ta liczba wciąż rośnie dzięki pani Gieni), królika, ziemniaki, ogórki i pizzę. I to nie byle jaką Margheritę, ale prawdziwą, domową pizzę, którą zrobiły dzieci podczas zajęć "Wiem co jem".
Jutro podsumowanie projektu a w poniedziałek powrót do codziennych zajęć, przede wszystkim do Postcrossing, bo w międzyczasie przyszło do nas aż 6 kartek.
0 komentarze:
Prześlij komentarz