W ostatni piątek obchodziliśmy dzień patrona szkoły - św. Wojciecha. Przygotowania trwały od początku tygodnia, Dorota wysprzątała wszystko co choć trochę mogło przypominać brud, Beata z wielką wprawą powiesiła nowe rolety, pan Mirek praktycznie sam wysypał kamieniami nowy parking, a panowie z kopalni odmalowali salę gimnastyczną. Tylko trawy nie pomalowaliśmy na zielono.
Ale opłaciło się. Kółko teatralne pod przewodnictwem Ani dało świetne przedstawienie, balet tańczył równo, gitarzyści zagrali główny motyw z filmu "Hobbit", a Emilka zaśpiewała "New York".
Podczas gali siedziałem koło Aleksego i gdy akurat głowiłem się jak najkrócej i najciszej odpowiedzieć na pytanie ucznia "dlaczego dzieciństwo jest takie krótkie, a dorosłe życie tak długie?" wyczytano moje nazwisko. Otrzymałem Adalbertusa - nagrodę przyznawaną dla przyjaciół i pomocników szkoły.
Dziękuję. Jestem dumny i wzruszony.
Więcej o Dniu Patrona można poczytać na stronie szkoły. Tu, tu i tu.
P.S Dobrze cały rok ubierać się w bojówki i bluzy, bo gdy w końcu założy się garnitur to efekt jest gwarantowany.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz